Wesele plenerowe w Wiśniowym Sadzie

Wiśniowy Sad Tarnowskie Góry – Wesele Boho

Hejka! Dzisiaj znowu w moich klimatach! Zapraszam na opowieść o Wiktorii i Łukaszu. Oraz ich pięknym, plenerowych weselu. Zaczynamy!

Slow wedding w Tarnowskich Górach

Kiedy jadę gdzieś pierwszy raz, zawsze czuje dreszczyk i adrenalinę. Tym bardziej jak jadę na plenerowe wesele w klimacie który uwielbiam. Tak było też tym razem. Pewne obawy budziła tylko prognoza pogody. Od rana po niebie przetaczały się chmury i przelotnie padało. Wiktoria jednak była nieugięta.

Gdy zadzwoniłem do młodych ok 9, żeby dopytać o szczegóły okazało się, że jeszcze śpią. To tylko dowodziło, że będzie to slow weddng, czyli coś co uwielbiam.

Kameralne wesele boho

Impreza miała kameralny charakter, na weselu miało być ok 30 osób. Nauczony doświadczeniem wiedziałem, ze niejedno tak małe wesele jest bardziej czadowe od wielkiego.  I to się potwierdziło.

Całość imprezy miała odbyć się w restauracji Wiśniowy Sad. Przygotowania toczyły się w pięknej oranżerii. Przez szyby prześwitywało słońce i działa się magia. Jak na złość, kiedy miała ceremonia cywilna w plenerze, z nieba spadł deszcz. Na szczęście były to przelotne opady i szybko się przejaśniło.

Wiśniowy Sad – wesele rustykalne

Po ceremonii tradycyjnie były życzenia. Oczywiście pod gołym niebem. Następnie podano pyszny obiad. Takiej kaczki dawno nie jadłem, wow! Jest jakaś zależność – piękna sala to pysze jedzenie, zauważyliście? Później zaczęła się zabawa.

Para młoda doskonale się bawiła. Nie było nerwów i stresu, przynajmniej nie dali po sobie poznać. Byli naprawdę wyluzowani, a klimat udzielił się wszystkim. Kiedy rozbrzmiałą myzkia „parkiet” zapłonął. Oczywiście parkietu nie było – była kostka brukowa. Nikomu to nie przeszkadzało. Od pary młodej nie odstawali rodzicie – bawili się jak szaleni.

Sesja plenerowa w Wiśniowym Sadzie.

Był też czas na sesję plenerową. Łukasz naprawdę dawał radę jako model. Ale Wiktoria rozbiła bank! Tak dziewczyna to urodzona modelka. Myślę, że przebiła niejedną zawodową fotomodelkę. Była niesamowita, sama wymyślała kolejne kadry, zdjęcia robiła się same. Szacun Wiki!

Wiktoria postanowiła zrobić niespodziankę mamie. Kiedy zapadł zmrok, wykonała dla niej bardzo poruszającą piosenkę. Wiktoria śpiewała, a mama pięknie się wzruszała. Po występie klimat udzielił się reszcie rodziny. Zrobiło się bardzo emocjonalnie, a dla fotografa to idealna sytuacja. Na tym właśnie polega reportaż ślubny – na chwytaniu emocji i chwil.

Kameralne wesele pod gołym niebem

Później był też tort, toast i pląsy do późna. To wesele to kolejny dowód na to, że nie liczy się ilość a jakość. To było piękne, plenerowe wesele, które miałem ogromne szczęście fotografować. Bardzo się cieszę, że mogłem poznać Wiki i Łukasza, mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. A dla Was mam małą część tego dnia Zapraszam do oglądania galerii z tego pięknego wesela pod chmurką!