SESJA ŚLUBNA W SZKOCJI W DOLINIE GLENCOE
Kiedy zaproponowałem Karolinie i Szymonowi plenerową sesję ślubną w Szkocji, nie myślałem, że nasza podróż dojdzie do skutku. Jednak Karolina podchwyciła temat i zaczęły się przygotowania. W końcu nadszedł dzień wylotu. Jedyne ok 2000 km w powietrzu i byliśmy w Edynburgu. Pozostało dotrzeć w nocy do hotelu i wyspać się przed intensywnym dniem zdjęciowym. Rano szybkie śniadanie i podróż do wypożyczalni. Wyruszyliśmy na naszą sesję ślubną. Szymon był pewnym kierowcą, mimo tego, że nigdy nie jeździł do lewej stronie drogi. Podobnie jak ja i Karolina. Na miejsce sesji wybrałem dolinę Glencoe, która oprócz swojej tragicznej historii jest niesamowicie magicznym miejscem z widokami zapierającymi dech w piersi. 110 mil i byliśmy na miejscu. Pogoda była typowo szkocka – wiatr urywał głowę, a deszcz walił prosto w twarz. Ja byłem ubrany w softshell i kurtkę, a i tak było ciężko. Balem się też trochę o aparat. Natomiast Karolina i Szymon pozowali w tych warunkach jak rasowi modele. Kiedy widziałem Karolinę w sukience na ramiączkach od razu robiło mi zimniej J Widoki w dolinie Glencoe były jak z innej planety. Ciemne chmury, szczyty górskie owiane mgłą i rdzawe wrzosowiska. I ten wiatr J Zapraszam do obejrzenia zdjęć – na pewno nie oddają one w 100% tych warunków ale może przez chwilę poczujecie się trochę jak w deszczowej Szkocji. Drugiego dnia pospacerowaliśmy po deszczowym Edynburgu i udaliśmy się na lotnisko. Mieliśmy zbyt mało czasu by więcej pozwiedzać, dlatego obiecałem sobie, że kiedyś przylecę tu z rodziną. Koniecznie.
Jeżeli macie ochotę zobaczyć inne sesje plenerowe zerknijcie tu https://lukaszozog.pl/sesja-na-gorze-zborow-2/
lub tu https://lukaszozog.pl/ewa-dominik-sesja-pustyni/