Wesele boho w Krakowie - Stara Stodoła

Wesele w Starej Stodole w Dobczycach

 Są takie wesela gdzie wiesz, że będzie ogień. Są takie wesela, które zapadają w pamięci na zawsze. I tak właśnie było u Kasi i Piotrka. Ale po kolei.

Z Kasią znaliśmy się z czasów dzieciństwa, ale nie mieliśmy przez lata kontaktu. Mega się ucieszyłem kiedy Kasia zgłosiła się do mnie na sesję ciążową. Zdjęcia z tej sesji brzuszkowej to był sztos. Tym bardziej ucieszyłem się, gdy Kasia skontaktowała się ze mną w sprawie zapytania o reportaż ślubny. Już wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Kasia to po prostu sam ogień. Obiektyw ją kocha, jest mega swobodna przed aparatem a przy tym po prostu szalona. Kiedy okazało się, że będzie to wesele w rustykalnym klimacie w stodole to już w ogóle się zajarałem. To miało być wesele w moim ukochanym stylu – slow – wedding lub slow-wed. Wartością dodaną było też to, że wiedziałem, że będę znał co najmniej kilku gości.

Wesele boho w Krakowie

Reportaż ślubny zacząłem w Krakowie w mieszaniu Kasi i Piotrka. Już tu było mega. Piękne wnętrza w moim klimacie i mega luz. Świadkowie, którzy wspierali młodą parę swoim poczuciem humoru, sprawiali, że wszystko szło jak z płatka. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie wykonał kilku zdjęć detali ślubnych. W mieszkaniu zrobiliśmy też parę portretów ślubnych, które już stanowiły dobry materiał. Następnie był jeden z moim ulubionych i zaraz wzruszających momentów podczas dnia ślubu czyli first look. Później było trochę śmiechu bo znajomi przygotowali bramę. Nie obyło się bez „haraczu” w postaci kilku butelek  szlachetnego napoju. Po tym udaliśmy się na ceremonię ślubną.

 

Ślub cywilny w Krakowie

Ceremonia ślubna miała charakter cywilny. Już przed USC zebrało się sporo gości. Lubię takie momenty – powitania, życzenia. I tu pierwszy raz zobaczyłem synka mojej młodej pary. Podczas ceremonii panowała luźna atmosfera ale oczywiście nie obyło się bez wzruszeń. Następnie miał miejsce kolejny fajny moment dla fotografa – wspólne wyjście z ceremonii w akompaniamencie braw i wiwatów. Po tym udaliśmy się już na salę.

Stara stodoła – wesele rustykalne

Nie była to sala weselna w klasycznym rozumieniu tego słowa. Była to … stodoła! Mało tego była to – jak mówi nazwa obiektu – Stara Stodoła. Młodzi podjechali swoim pięknym, zabytkowym Mercedesem z doczepionymi z tyłu puszkami. Pięknie to wyglądało w towarzystwie gości. Szczególnie panie w kolorowych sukniach były wdzięcznym tematem do fotografowania. Następnie odbyło się klasyczne powitanie chlebem i solą i zaczęło się wielkie składanie życzeń na ogrodzie. W międzyczasie krążyłem z aparatem jak szalony by złapać jak najwięcej pięknych detali ślubnych. Następnie wszyscy usiedli to pysznego obiadu w stodole by wzmocnić się przed kolejnymi atrakcjami.

Zabawa weselna w Starej Stodole

Zgodnie z tradycją po obiedzie nadszedł czas na pierwszy taniec. Tutaj też nie brakowało luzu ale też szyku i elegancji młodych. W międzyczasie przeszedł deszcz, który dodał tylko kolorytu. Później deszcz ustał, i wyszło piękne słońce. W końcu nadszedł czas na tańce, które odbywały się w dostawionych namiotach. W tle były piękne zielone tereny co wzbogacało moje kadry i bardzo pasowało do Starej Stodoły.

Na weselu nie brakowało atrakcji takich jak foto-bus czy tort. O dobrą zabawę dbali też świadkowie – toastom i śpiewom nie było końca. O tym co działo się na parkiecie niech poświadczą moje zdjęcia z zabawy weselnej. To jak z tym slow-wed? Tak był mega luz ale na dance-floorze slow nie było. Parkiet dosłownie płonął. Do tego stopnia, że sam skusiłem się wbić na parę kawałków.

Wesele slow-wedding w Krakowie

Moją pracę zakończyłem po oczepinach, które oczywiście tez były szalone. Na koniec jeszcze szybkie zdjęcia z zimnymi ogniami i z bólem serca pojechałem do domu. Z tego co wiem zabawa trwała do białego rana. Z resztą w ogóle mnie to nie dziwi przy takiej ekipie. Wszyscy goście bawili się przednio, a to dla fotografa bardzo ważne. Wtedy zdjęcia robią się „same”. Tym sposobem, wspólnie z parą młodą, osiągnęliśmy taki oto efekt końcowy w postaci tego reportażu ślubnego. A jest to moim skromnym zdaniem piekielnie dobry materiał w bardzo bliskim mojemu sercu klimacie. Z resztą zobaczcie sami!